Logo Thing main logo

Ostatnie wpisy

Analiza

Korupcje na szczytach władzy i ich wpływ na postrzeganie i funkcjonowanie demokracji w Ameryce Łacińskiej

09.08.2021

Korupcja jako składnik latynoamerykańskiej kultury politycznejObedezco pero no cumplo, czyli: „jestem posłuszny, ale nie przestrzegam” – miał napisać przed kilkuset laty w piśmie do króla jeden z jego urzędników w odległej od Madrytu zamorskiej posiadłości Hiszpanii. Ta wewnętrznie sprzeczna wypowiedź często przytaczana jest jako anegdota mająca uzmysłowić charakter i genezę korupcji, także tej na szczytach władzy, będącej powszechnym zjawiskiem w Ameryce Łacińskiej po dziś dzień. Niestety, korupcję polityczną i zwykłe łapownictwo wśród najważniejszych osób w państwie można traktować jako nieodłączny składnik latynoamerykańskiej kultury politycznej, przynajmniej w odniesieniu do większości krajów regionu. W skandale korupcyjne wikłają się sprawujący władzę prezydenci. Pojawiają się informacje o niezwykłym bogactwie polityków i urzędników wysokiego szczebla, o nielegalnych funduszach międzynarodowych koncernów ubiegających się o uzyskanie lukratywnych kontraktów rządowych, o nielegalnych prowizjach, nielegalnym finansowaniu kampanii wyborczych, o kupowaniu głosów wyborców, a także o korumpowaniu policji, organów ścigania oraz najważniejszych polityków przez kartele narkotykowe. Drobne łapówki dla policjantów i urzędników nie zajmują uwagi opinii publicznej, gdyż uważane są za „rutynowe” (Morris, Blake: 11).Korupcję „na szczytach władzy” można zdefiniować jako udzielanie korzyści materialnych politykom i urzędnikom publicznym najwyższego szczebla w zamian za nielegalny wpływ na ich decyzje. Osoba korumpująca wykorzystuje prywatne środki, aby skłonić publicznego decydenta do nagięcia lub złamania formalnych reguł postępowania w celu przyznania korumpującemu specjalnych przysług w zakresie orzekania o prawach lub alokacji zasobów państwowych. Bez względu na to czy jest tolerowana przez obywateli danego kraju, z definicji jest nielegalna (Weyland).Korupcja ma w Ameryce Łacińskiej długą historię, była obecna w okresie kolonialnym i później, gdy latynoamerykańskie elity wywalczyły niepodległość i niezależność od iberyjskich monarchii. Jej trwałość tłumaczy się zakorzenieniem w latynoamerykańskiej kulturze politycznej, charakteryzującej się takimi cechami jak klientelizm polityczny i brak szacunku do prawa. Klientelizm oznacza, że decydenci w uznaniowy sposób dysponują zasobami publicznymi (państwowymi) i mogą je wykorzystywać do nagradzania swoich przyjaciół/klientów oraz ewentualnego karania swoich wrogów. Taką formę klientelizmu stosowano nie tylko w epoce kolonialnej, ale i w okresie kaudylizmu, populizmu i autorytarnych reżimów biurokratyczno-wojskowych w Ameryce Łacińskiej. Do ugruntowania praktyk korupcyjnych przyczyniło się także żywe wciąż iberyjskie i katolickie dziedzictwo kulturowe społeczności latynoamerykańskich, akcentujące dystans do słabych instytucji publicznych i prymat relacji rodzinnych (Morris, Blake: 13-14).Gdy w latach 80. XX wieku Ameryka Łacińska stopniowo demokratyzowała się i wprowadzała neoliberalne reformy, część analityków twierdziła, że zmiany te przyczynią się do zmniejszenia korupcji i nepotyzmu, tymczasem praktyka życia politycznego pokazała, iż jest wręcz odwrotnie. Jak pisze A. Giera: „Okazało się bowiem, że reformy nietyle wyeliminowały korupcję, co zmieniły jej oblicze. Miast ograniczać jej zasięg, niejako otworzyły ją na nowe pola. Handel i system neoliberalny faworyzują bowiem tych, którzy są w stanie zapłacić najwyższe łapówki” (Giera: 6). Powrót demokracji, poprzez decentralizację władzy i udział wielu instytucji przy podejmowaniu decyzji w sferze publicznej, rozszerzył krąg podmiotów, mogących żądać łapówek (Weyland). Demokratyzacja nie przyczyniła się do ograniczenia korupcji, a reformy wolnorynkowe, takie jak prywatyzacja, otworzyły dla niej nowe pola oddziaływania. Nie wytworzyły się efektywne mechanizmy przeciwdziałania korupcji, co widać również obecnie, po kilkudziesięciu latach od rozpoczęcia procesów demokratyzacyjnych w Ameryce Łacińskiej. Ponadto, mimo prywatyzacji i wolnorynkowych reform, w większości państw latynoamerykańskich zachowano rozbudowany sektor biurokracji państwowej, co zmniejsza przejrzystość działania instytucji publicznych i zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia korupcji. Wskazuje się także na korupcjogenny charakter sytemu federalnego (związany ze zwiększeniem ilości podmiotów publicznych mających uprawnienia mogące być obiektem korupcji), który obowiązuje w kilku państwach Ameryki Łacińskiej, ale trudno się z tym w pełni zgodzić. Wszak korupcja w instytucjach publicznych jest problemem nie tylko w dużych krajach federalnych, takich jak Meksyk i Argentyna, ale i w niewielkich państwach Ameryki Centralnej, takich jak Gwatemala i Honduras oraz państwach średniej wielkości – takich jak Peru.Z kolei latynoamerykańscy krytycy neoliberalizmu wskazują na związek korupcji z charakterem formacji społeczno-gospodarczej, która utrwala zależność i podporządkowanie gospodarek Ameryki Łacińskiej instytucjonalnemu i finansowemu centrum gospodarki światowej. W takim ujęciu kapitalistyczna gospodarka neoliberalna utrwala zależność krajów peryferyjnych i generuje takie zjawiska jak uchylanie się od płacenia podatków, wykorzystywanie środków publicznych do celów prywatnych, ucieczkę kapitałów, grabież zasobów naturalnych. Głównymi beneficjentami tak zbanalizowanej korupcji są bogaci przedsiębiorcy, zarządzający wielkimi przedsiębiorstwami, co w pewnym sensie powiela historyczne zachowania elit kolonialnych (Salas Oroño, García Sojo).Jak mieszkańcy Ameryki Łacińskiej postrzegają korupcję i jej wpływ na funkcjonowanie systemu demokratycznego? Czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy między poparciem dla demokracji a skalą korupcji? Próbę odpowiedzi na te pytania należy uprzedzić konstatacją, że nie istnieje jeden, homogeniczny wzorzec kultury politycznej Ameryki Łacińskiej - także w odniesieniu do stosunku do demokracji, a zakres postrzegania korupcji jako problemu społecznego jest również zróżnicowany.Według badań najbardziej poważanego ośrodka badania opinii publicznej w Ameryce Łacińskiej,Latinobarómetro, w 2018 r. na pytanie o najważniejszy problem w skali kraju 35% mieszkańców regionu wskazało na problemy gospodarcze, na przestępczość 19%, na trzecim miejscu znalazły się sytuacja polityczna i korupcja - po 9% wskazań. (Latinobarómetro: 5). Korupcja postrzegana jest zatem jako jedna z kilku największych bolączek społecznych w regionie, ale nie najbardziej dokuczliwa. W odniesieniu do akceptacji ustroju państwa badania pokazują, że począwszy od 2010 r. poparcie dla demokracji w regionie spada konsekwentnie z roku na rok, do 48% w 2018 r. Jednocześnie systematycznie wzrasta odsetek respondentów deklarujących „obojętność” wobec rodzaju reżimu politycznego (z 16% w 2010 r. do 28% w 2018 r.). Temu zjawisku towarzyszy zobojętnienie społeczne wobec polityki i wzrost nastrojów indywidualistycznych, frustracji i rozczarowania wobec sfery publicznej i rządów (Latinobarómetro: 14).Ocena stanu demokracji we własnym kraju także nie jest zachęcająca. Tylko 5% Latynoamerykanów uważa, że w ich kraju panuje pełna demokracja. 23% twierdzi, że stwarza ona małe problemy, 45% twierdzi, że są to problemy duże, a 14% wprost określa reżim polityczny, w jakim przyszło im żyć, za niedemokratyczny (13% nie wie lub uchyla się od odpowiedzi) (Latinobarómetro: 31). Zadowolenie z demokracji stale spada: z 44% w 2008 r. do 24% w 2018 r. W żadnym kraju regionu większość obywateli nie jest zadowolona z demokracji; tylko w trzech ten wynik oscyluje wokół połowy: w Urugwaju 47%, w Kostaryce 45% i w Chile 42% mieszkańców w 2018 r. było zadowolonych z funkcjonowania demokracji. Ale w Brazylii tylko 9%, w Nikaragui 20%, a w Wenezueli 12% (Latinobarómetro: 35). Fluktuacje poparcia dla systemu demokratycznego ilustruje Tabela 1.Tabela 1. Poparcie dla demokracji w wybranych krajach Ameryki Łacińskiej (w procentach)KrajPoparcie dla demokracji w 2010 r.Poparcie dla demokracji w 2017 r.Poparcie dla demokracji w 2018 r.Różnica w poparciu dla demokracji między 2017 i 2018 rokiemParagwaj495940-19Ekwador646950-19Argentyna666858-10Republika Dominikana635444-10Brazylia544334-9Urugwaj757061-9Peru614543-2Meksyk4938380Chile635558+3Opracowanie własne na podstawie Latinobarómetro (Latinobarómetro: 16).Wzrastająca nieufność wobec demokracji niewątpliwie łączy się z postrzeganiem korupcji w sferze publicznej w Ameryce Łacińskiej, choć korupcja nie wydaje się być decydującym czynnikiem w tym zakresie, o czym piszę w dalszej części analizy. Za najbardziej skorumpowane instytucje państwa Latynoamerykanie uważają policję, parlament i lokalne samorządy. Ubocznym skutkiem korupcji są także wymierne straty gospodarcze. Ocenia się, że może ona powodować obniżenie rocznego PKB rzędu kilku procent. Np. w Meksyku korupcja generuje tam co roku straty wynoszące 2 do 10% PKB, a Meksykanie dają w ciągu roku nawet 200 mln łapówek, choćby po to, żeby zapisać dziecko do szkoły albo dostać się do szpitala (wg raportu Meksykańskiego Instytutu na rzecz Konkurencyjności z 2015 r., za: Gwozdowska). W Kolumbii korupcja generuje straty sięgające 4% rocznego PKB tego kraju. Według badań ośrodka Transparencia Colombia, 14 z 85 instytucji publicznych zostało uznanych za narażone na korupcję na poziomie „bardzo wysokim” i „wysokim”. Najbardziej zagrożone są obie izby parlamentu, Naczelna Rada Sądownictwa i siły zbrojne Kolumbii (Salas Oroño, García Sojo).Dostrzeganie korupcji wśród przywódców politycznych i jej powszechność w życiu codziennym sprzyja obojętności wobec charakteru reżimu politycznego i prawdopodobnie ma wpływ na ocenę demokracji w Ameryce Łacińskiej wyrażaną przez mieszkańców tego regionu.Megakorupcja Odebrecht i inne afery korupcyjne z początku XXI w. w Ameryce Łacińskiej Najbardziej spektakularną aferą korupcyjną, która objęła elity polityczne w Ameryce Łacińskiej, jest tzw. afera Odebrecht. Brazylijski koncern budowlany Odebrecht, skorumpował wielu najwyższych rangą polityków i urzędników w dziesięciu krajach Ameryki Łacińskiej. Wypłacił im 735 mln dolarów łapówek w zamian za otrzymanie lub obietnicę otrzymania publicznych kontraktów finansowanych przez tamtejsze rządy. Ocenia się, że zarobił w ten sposób niemal 3 mld dolarów. Przekupywano polityków bez względu na ich orientację polityczną, finansując ich kampanie wyborcze w zamian za przychylność w przyszłości. Np. w Wenezueli Odebrecht „wspierał” nie tylko chavezowskie władze tego kraju, ale także antychavezowską opozycję, która miała otrzymać pieniądze na kampanię w 2012 r. Podobne wsparcie otrzymał Jorge Glas, wiceprezydent Ekwadoru i wielu polityków w Peru, z prezydentami tego kraju włącznie. Były szef koncernu, Marcelo Odebrecht, zeznał, że w latach 2005-2015 zapłacono 349 mln dolarów łapówek w Brazylii, 98 mln dolarów w Wenezueli, 92 mln dolarów na Dominikanie, 35 mln w Argentynie, 34 mln w Ekwadorze, 29 mln w Peru, 11 mln w Kolumbii i 10,5 mln w Meksyku. Ale nie tylko Odebrecht korumpował najważniejszych polityków w państwach Ameryki Łacińskiej. Np. były prezydent Ekwadoru Rafael Correa jest oskarżany o branie łapówek od handlujących kokainą kolumbijskich partyzantów. Cristina Kirchner, była prezydent Argentyny i obecna wiceprezydent, miała godzić się na nielegalny handel efedryną a zyski z tego procederu zasilały jej kampanie wyborcze (Skowronek). Wielu innych przywódców politycznych w tym regionie defraudowało środki publiczne w mniej spektakularnych aferach (ich wykaz znajduje się w Tabeli 2).Wydaje się, że afera Odebrecht najbardziej dotknęła Peru: obnażyła ogromną niedojrzałość peruwiańskich elit politycznych i wpłynęła na postrzeganie demokracji w tym kraju. W peruwiańskim społeczeństwie jeszcze bardziej wzrosła nieufność do klasy politycznej i praworządności. Wprawdzie Peru przeżywało przez ostanie ćwierćwiecze rozwój gospodarczy mierzony wzrostem wskaźników makroekonomicznych, ale okazało się, że ten proces powiązany był ściśle z korupcją i kradzieżą majątku publicznego. Wydarzeniem, które wstrząsnęło peruwiańską opinią publiczną i symbolicznie unaoczniło skalę problemu było samobójstwo Alana Garcii, dwukrotnego prezydenta Peru, który w obliczu oskarżeń o przyjmowanie łapówek w aferze Odebrecht, popełnił samobójstwo w 2019 r. (Miranda). Przed wyborami prezydenckimi w 2021 r. 36% Peruwiańczyków uważało korupcję za największy problem kraju, a 95% z nich sądzi, że połowa lub więcej polityków jest uwikłana w korupcję (BBC Mundo). Czarę goryczy rozczarowania wobec peruwiańskiej klasy politycznej przelała tzw. afera szczepionkowa (Vacunagate), gdy ujawniono, że urzędujący jeszcze wtedy prezydent państwa – Martin Vizcarra – zaszczepił się potajemnie wraz żoną przeciwko Covid-19 kilka miesięcy przedtem, zanim zaczęła się akcja szczepionkowa całej populacji kraju, korzystając „z uprzejmości” chińskiej firmy farmaceutycznej prowadzącej badania kliniczne w Peru. Afery ostatnich lat wytworzyły w Peru wrażenie, że wszyscy politycy są tacy sami, a korupcja jest nieodłącznym składnikiem polityki (BBC Mundo).Tabela 2. Latynoamerykańscy liderzy polityczni uwikłani w skandale korupcyjne w pierwszych dwóch dekadach XXI w.Jorge Glas (wiceprezydent Ekwadoru w latach 2013-2017)Skazany w 2017 roku na 6 lat więzienia za przestępstwa korupcyjne (przyjęcie łapówek na kwotę 13,5 miliona dolarów).Rafael Correa (prezydent Ekwadoru w latach 2007-2017)W 2020 r. skazany zaocznie na 8 lat więzienia za nielegalne finansowanie jego ruchu politycznego w zamian za przyznawanie zamówień publicznych.Pedro Pablo Kuczynski (prezydent Peru w latach 2016-2018)Podejrzany w aferze Odebrecht. Aresztowany w 2019 r., obecnie przebywa w areszcie domowym.Keiko Fujimori (kandydatka na prezydenta Peru w latach 2011, 2016 i 2021)W 2018 r. aresztowana w sprawie Odebrecht – podejrzana o przyjmowanie nielegalnego finansowania kampanii prezydenckiej w 2011 r. Do 2020 r. przebywała w areszcie tymczasowym.Ollanta Humala (prezydent Peru w latach 2011-2016) wraz z żoną – NadineW 2017 r. aresztowani tymczasowo w związku z aferą Odebrecht. Obecnie przebywają na wolności oczekując na rozprawę sądową.Alejandro Toledo (prezydent Peru w latach 2001-2006)Aresztowany w USA w 2019 r. na mocy wniosku ekstradycyjnego w związku z aferą Odebrecht. Zwolniony za kaucją w 2020 r. Obecnie przebywa w USA.Alan García (prezydent Peru w latach 1985-1990 i 2006-2011)W 2019 r. popełnił samobójstwo nie chcąc oddać się w ręce prokuratury oskarżającej go o udział w aferze Odebrecht (przyjmowanie łapówek w zamian za udzielanie zamówień publicznych).Jimmy Morales (prezydent Gwatemali w latach 2016-2020)Podejrzany o wykorzystywanie nielegalnych funduszy w kampanii wyborczej.W 2017 r. odmówił odnowienia mandatu Międzynarodowej Komisji przeciwko Bezkarności w Gwatemali (CICIG), grupy roboczej ONZ, która bada korupcję w tym kraju i oskarżała prezydenta i jego krewnych.Otto Pérez Molina (prezydent Gwatemali w latach 2012-2015)Przebywa w więzieniu oskarżony o kierowanie siecią korupcji celnej i malwersację środków publicznych.Amado Boudou (wiceprezydent Argentyny w latach 2011-2015)Skazany na 5 lat i 10 miesięcy więzienia za „bierne przekupstwo i prowadzenie interesów niezgodnych z pełnioną funkcją publiczną” .Luiz Inácio Lula da Silva (prezydent Brazylii w latach 2003-2010)Od 2017 r. przebywał w więzieniu skazany na 12 lat pozbawienia wolności za „bierną korupcję i pranie brudnych pieniędzy”. W 2021 r. zwolniony przez Sąd Najwyższy, który unieważnił właściwość jurysdykcji sądów rozpatrujących sprawę Luli.Elías Antonio Saca (prezydent Salwadoru w latach 2004-2009)Skazany na 10 lat więzienia za zagarnięcie i „wypranie” 300 mln dol. z funduszy państwowych.Cristina Kirchner (prezydentka Argentyny w latach 2007-2015)Oskarżona o udział w organizacji przestępczej zajmującej się korumpowaniem przez przedsiębiorców funkcjonariuszy rządu.Roxana Baldetti (wiceprezydentka Gwatemali w latach 2012-2015)Skazana na 15 i pół roku więzienia za „defraudację, udział w organizacji przestępczej i nieprawidłowe zarządzanie środkami publicznymi”.Álvaro Colom (prezydent Gwatemali w latach 2008-2012)Oskarżony o defraudację środków publicznych.Nicolás Maduro (prezydent Wenezueli od 2013 r.)Maduro i członkowie jego rządu podejrzewani są o udział w aferze Odebrecht, zarzuty te nie są badane przez wenezuelskie organy ścigania.Arnoldo Alemán (prezydent Nikaragui w latach 1997-2002)Skazany na 20 lat więzienia za szereg przestępstw, w tym pranie pieniędzy, defraudację i korupcjęÁlvaro Uribe i Juan Manuel Santos (prezydenci Kolumbii w latach 2002-2006 i 2010-2014)Obaj politycy formalnie nie podlegają zarzutom korupcyjnym, ale Departament Stanu USA podejrzewa, że w latach 2009-2014 wskutek afery Odebrecht w Kolumbii wysokość łapówek osiągnęła kwotę 33 mln dol.Enrique Peña Nieto (prezydent Meksyku w latach 2012-2018)W Meksyku firma Odebrecht rzekomo zapłaciła 10 mln. dol. na kampanię prezydencką Peña Nieto. Wg zeznań handlarza narkotyków były prezydent Peña Nieto otrzymał w 2012 r. 100 mln. dol. od przywódcy kartelu Sinaloa „El Chapo” Guzmána.Martin Vizcarra (prezydent Peru w latach 2018-2020)W 2021 r. pozbawiony przez parlament praw politycznych na okres 10 lat w związku z „aferą szczepionkową”.Opracowanie własne.Korupcja jako czynnik deformujący funkcjonowanie i postrzeganie systemów demokratycznych w Ameryce ŁacińskiejKorupcja uważana jest za czwarty, najważniejszy problem kraju przez mieszkańców Ameryki Łacińskiej, wyprzedza ją jedynie obawa związana z sytuacją polityczną, przestępczością i sytuacją ekonomiczną. Do krajów, w których znacznie przekroczona jest regionalna średnia w zakresie uważania korupcji na najważniejszy problem wewnętrzny, należą: Kolumbia (20% wskazań), Peru (19%), Brazylia (16%) i Meksyk (14% wskazań) (Latinobarómetro: 59).Autorzy badań Latinobarómetro twierdzą, że społeczna świadomość istnienia korupcji i jej znaczenia stanowi pierwszy krok do jej zwalczania. Jeśli korupcja nie występuje w dyskursie publicznym i politycznym, nie można jej skutecznie eliminować. Tymczasem okazuje się, że mieszkańcy regionu nie przywiązują do niej odpowiedniej wagi. Na pytanie, czy zgadzasz się lub nie ze stwierdzeniem: „kiedy wiesz o jakimś akcie korupcji, lepiej milczeć” 48% pytanych odpowiedziało, że tak, a kolejne 48%, że nie. Większość ankietowanych zachowuje milczenie w tej sprawie w sześciu krajach regionu: Hondurasie, Salwadorze, Nikaragui, Wenezueli, Republice Dominikany i Meksyku. Natomiast większość nie zgadza się z milczeniem w Peru, Urugwaju, Argentynie, Kostaryce, Panamie i Chile. Średnio czterech na dziesięciu mieszkańców Ameryki Łacińskiej jest skłonnych zapłacić łapówkę w celu rozwiązania swoich problemów dnia codziennego (Latinobarómetro: 62-64).W odniesieniu do korupcji w sferze polityki Latynoamerykanie nie mają złudzeń: aż 51% mieszkańców Ameryki Łacińskiej uważa, że ​​„wszyscy lub prawie wszyscy” parlamentarzyści zamieszani są w akty korupcji, 50% uważa, że dotyczy to ​​prezydentów, 47% uważa, że w korupcję zamieszani są samorządowcy. ​​Trudno się temu dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że obecnie dziewiętnastu latynoamerykańskich prezydentów i wiceprezydentów albo przebywa w więzieniu albo jest ściganych przez wymiar sprawiedliwości w związku z zarzutami korupcyjnymi. Jedynie w Urugwaju (26%), Kostaryce (29%) i Chile (32%) mniej niż połowa mieszkańców przeświadczona jest, że prezydenci są zmieszani w afery korupcyjne (Latinobarómetro: 65-66). Warto zauważyć, że są to państwa, w których stopień zaufania do demokracji jest relatywnie wysoki w stosunku do latynoamerykańskiej średniej.Niektórzy latynoamerykańscy analitycy, mówią wprost, że winę za ten stan rzeczy, czyli względną tolerancję wobec korupcji, przynajmniej w odniesieniu do życia codziennego mieszkańców regionu, ponosi mentalność panująca w Ameryce Łacińskiej. W niedalekiej jeszcze przeszłości korupcja nie wywoływała w zasadzie niepokoju społecznego i historycznie była wmontowana w praktykę życia ludzi. Znajdowała się na dole listy zła, które należy wyeliminować z życia społecznego. Panowało, i gdzie niegdzie panuje jeszcze dziś przekonanie, że „korupcja to tylko inny sposób podziału dochodu” (Montaner). Z drugiej strony pojawiają się opinie przeciwne. W tym przypadku korupcja jest postrzegana jako poważny problem społeczny, który podważa zaufanie obywateli do demokracji, zagraża stabilności systemu demokratycznego i delegitymizuje władzę polityczną (Giera: 27). Słusznie też wskazuje się na to, że korupcja nie jest jedyną przyczyną kryzysu demokracji i spadku zaufania do niej w Ameryce Łacińskiej. Do innych czynników możemy zaliczyć słabość instytucji demokracji przedstawicielskiej, szczególnie partii politycznych i parlamentów, oraz wynaturzenia latynoamerykańskiego prezydencjalizmu, z łamaniem lub omijaniem zasady zakazu reelekcji prezydentów włącznie. Nie ufa się także policji i wymiarowi sprawiedliwości (Zovatto Garetto). Korupcja jednak nie tylko osłabia zaufanie do państwa – niszczy także zaufanie społeczne, zakłóca relacje interpersonalne, a tym samym osłabia demokrację w jej najgłębszym metafizycznym rdzeniu (Lynch). Korupcja podkopuje zaufanie do systemu politycznego, przez co wpływa na niższy poziom frekwencji wyborczej i mniejsze zainteresowanie innymi formami uczestnictwa w życiu politycznym (Mayka, Smith). W niektórych krajach, np. w Argentynie, wykrywany i ścigany jest niewielki odsetek przestępstw korupcyjnych związanych ze sferą publiczną; często takie postępowania wszczynane są po kilku latach od popełnienia zabronionego czynu, a same rozprawy sądowe trwają średnio 11 lat (Rincón Henao). Wydaje się, że nie ma ścisłej, natychmiastowej korelacji między postrzeganiem korupcji a delegitymizacją władzy, ale w dłuższej perspektywie taki proces może się nasilić. Jak pokazują badania, respondenci, którzy nie dostrzegają korupcji, zwykle w większym stopniu ufają instytucjom państwowym. I odwrotnie, ci, którzy dostrzegają korupcję ufają tym instytucjom w mniejszym stopniu (Morales Quiroga). S. Levitsky wskazuje na strukturalną słabość państw latynoamerykańskich, którymi po prostu trudno dobrze rządzić (z grona państw słabych w Ameryce Łacińskiej Levitsky wyklucza obecnie jedynie Chile, Urugwaj i Kostarykę). W takich państwach ściągalność podatków jest mała, trudno wdrażać odpowiednią politykę społeczną, utrzymywać bezpieczeństwo publiczne, a także kontrolować korupcję. Wszystkie te czynniki wpływają na jakość kultury politycznej Latynoamerykanów i na to, co Levitsky nazywa ogólnym zniechęceniem ludzi do sfery publicznej (Roura). Trwające obecnie śledztwa i rozprawy sądowe przeciwko najważniejszym osobom w państwie i innym przedstawicielom elit politycznych świadczą jednak o odpolitycznieniu problemu korupcji i jej ścigania oraz sprzyjają konsolidacji demokracji i praworządności w Ameryce Łacińskiej.Badania nie wykazują zatem jednoznacznej zależności między stanem demokracji a stopniem korupcji w Ameryce Łacińskiej (Morris, Blake: 18,19). Wiele wskazuje na to, że współczesna fala demokratyzacji przyczyniła się do wzrostu korupcji w regionie, a na pewno nie doszło do jej ograniczenia, jak oczekiwano, czego wyrazem są ostatnie przypadki korupcji na szczytach władzy. Tę sytuację mogłyby zmienić gruntowne przeobrażenia latynoamerykańskiej kultury politycznej i wzmożona aktywność społeczeństwa obywatelskiego, a to wymaga czasu i zdecydowanej zmiany postawy wobec korupcji nie tylko establishmentu politycznego, ale i „zwykłych” mieszkańców Ameryki Łacińskiej.BibliografiaBBC Mundo (2021), Elecciones en Perú: 4 claves para entender las presidenciales más fragmentadas e inciertas de los últimos años, https://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-56611714Giera A. (2011), Korupcja jako problem w Ameryce Łacińskiej – źródła i skutki zjawiska, Zeszyty Naukowe Towarzystwa Doktorantów UJ Nauki Społeczne, Nr 3 (2/2011), https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/34723/giera_korupcja_jako_problem_w_ameryce_lacinskiej.pdf?sequence=1&isAllowed=yGwozdowska A., Piekło w raju, https://www.wprost.pl/tygodnik/10096208/pieklo-w-raju.htmlLatinobarómetro (2018), Informe 2018, www.latinobarometro.orgLynch E. (2018), Latin American democracy is crumbling under corruption, https://thehill.com/opinion/international/380482-latin-american-democracy-is-crumbling-under-corruptionMayka L., Smith A.E. (2018), Could corruption investigations undermine democracy in Latin America? Anti-corruption efforts in Latin America may be backfiring, May 17, 2018, https://www.vox.com/mischiefs-of-faction/2018/5/17/17363436/corruption-latin-americaMiranda B. (2019), Muere Alan García: qué dice de Perú que sus últimos 4 expresidentes estén acusados de corrupción por el escándalo Odebrecht, BBC News Mundo 18 abril 2019, https://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-47978734Montaner C.A. (2018), El hombre del año y el vicio de siempre, https://elcomercio.pe/opinion/colaboradores/hombre-ano-vicio-siempre-carlos-alberto-montaner-noticia-485688Morales Quiroga M. (2009), Corrupción y democracia: América Latina en perspectiva comparada, Gestión y política pública, vol.18no.2Méxicoene.2009, http://www.scielo.org.mx/scielo.php?script=sci_arttext&pid=S1405-10792009000200001Morris S.D., Blake Ch.H. (red.) (2010), Corruption and Politics in Latin America: National and Regional Dynamics,BoulderRincón Henao D. (2017), Latinoamérica: cuando los corruptos son los presidentes, https://www.eltiempo.com/mundo/latinoamerica/corrupcion-de-presidentes-de-america-latina-35446Roura A.M. (2021), Steven Levitsky: "En América Latina son gobiernos elegidos con los mecanismos de la democracia los que a veces tumban la democracia, BBC News Mundo, https://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-56657379Salas Oroño A., García Sojo G. (2018), ¿A quién conviene la corrupción en América Latina?, 27 Jun, 2018, América del Sur, Análisis Político, http://www.celag.org/a-quien-conviene-corrupcion-america-latina/Skowronek T. (2018), Peru, korupcja i koniec kariery prezydenta Kuczynskiego, http://obserwatormiedzynarodowy.pl/2018/04/02/peru-korupcja-koniec-kariery-prezydenta-kuczynskiego-komentarzWeyland K.G. (1998), The Politics of Corruption in Latin America, Journal of Democracy Johns Hopkins University Press Volume 9, Number 2, AprilZovatto Garetto D., El estado de las democracias en América Latina a casi cuatro décadas del inicio de la Tercera Ola Democrática, ISSN: 1659-2069

Analiza

Upadek rządów Evo Moralesa: polityczny kryzys w Boliwii i jego konsekwencje dla funkcjonowania systemu politycznego w tym kraju

05.09.2020

Rządy Evo MoralesaW okresie rządów Evo Moralesa boliwijski system polityczny uległ znaczącej transformacji. Zmiany, dokonane z inicjatywy ekipy rządzącej w latach 2006-2019, miały doprowadzić do zerwania z postkolonialną spuścizną oraz upodmiotowić politycznie i kulturowo marginalizowane dotąd grupy społeczne, przede wszystkim indiańsko-chłopską większość ludności kraju. W burzliwej przeszłości Boliwii takich prób właściwe nie podejmowano – pewnym wyjątkiem jest tzw. rewolucja 1952 r. akcentująca jednak przede wszystkim nacjonalizm i etatyzm gospodarczy państwa [Kula]. W póżniejszym okresie niestabilna systucja polityczna Boliwii prowadziła do niekoherentej polityki gospodarczej wielu rządów, a nawet do przejmowania władzy przez armię wskutek zmachów stanu (jak w roku 1980). Podobnie jak większość państw regionu, Boliwia weszła na drogę demokratyzacji i zmiany polityki gospodarczej w latach 80. XX w. Jednakże, prowadzona przez tradycyjne elity polityka neoliberalna wywoływała konflikty społeczne i sprzyjała fragmentaryzacji sceny politycznej.Prezydencki system rządów w Boliwii, podobnie jak w wielu krajach regionu, obciążony jest wieloma wadami. Uwidoczniło się to zwłaszcza w okresie obowiązywania poprzedniej konstytucji, obowiązującej do 2009 r. Oprócz rozdrobnienia politycznego parlamentu – a co za tym idzie często braku większości w legislatywie popierającej prezydenta – legitymizację polityczną osoby sprawującej urząd prezydencki można było łatwo zakwestionować. Wynikało to z konstytucyjnej zasady, zgodnie z którą w przypadku nie uzyskania ponad 50% głosów w wyborach powszechnych, prezydenta wybierał parlament (zwykłą większością głosów) spośród trzech kandydatów, którzy otrzymali największą ilość głosów wyborców w wyborach powszechnych. W praktyce wszyscy prezydenci Boliwii od połowy lat 80. XX w. wybierani byli przez parlament, co kłóci się z podstawowym założeniem prezydenckiego systemu rządów. Choćby z tego względu, sukces wyborczy Evo Moralesa w grudniu 2005 r. zasługuje na szczególną uwagę i znamionuje wyraźną zmianę na boliwijskiej scenie politycznej [Tarczyński, Łaciński: 222]. Evo Morales i jego partenr polityczny – kandydat na wiceprezydenta – Álvaro García Linera - dokonali niespotykanego wcześniej wyczynu – zdobyli ponad połowę wszystkich głosów w pierwszej turze wyborów (prawie 54%). Po raz pierwszy od powrotu demokracji w Boliwii wyboru prezydenta nie musiał przeprowadzać parlament, a dokonali tego obywatele na drodze bezpośrednich wyborów. Co więcej: Morales był też pierwszym pełnej krwi Indianinem na tym stanowisku (większość Boliwijczyków to potomkowie rdzennych mieszkańców kraju). W przeprowadzonych jednocześnie wyborach parlamentarnych, popierająca go lewicowa partia - MAS (Movimiento al Socialismo) - zdobyła bezwzględną większość mandatów, pozwalającą na zmianę konstytucji, która, zdaniem Moralesa miała „zakończyć kolonializm (…) i na nowo założyć Boliwię”.Sukces Moralesa i MAS w 2005 r. był możliwy w dużej mierze dzięki rosnącemu rozczarowaniu tradycyjnymi partiami politycznymi, w szczególności Movimiento Nacionalista Revolucionario (MNR), której geneza sięga wspomnianej rewolucji 1952 r., oraz Acción Democrática Nacionalista (ADN) i Movimiento Izquierda Revolucionario (MIR). W latach 1985-2003, te trzy tradycyjne partie na zmianę rządziły krajem, zwykle tworząc różne koalicje. Jednak względna stabilizacja na szczytach władzy politycznej (określana także jako demokracja paktowana) nie przyczyniła się do osiągnięcia znaczącego postępu gospodarczego i pokoju społecznego w Boliwii (należy dodać, że Boliwia jest i dziś najbiedniejszym krajem Ameryki Południowej). Rozczarowanie co do demokracji paktowanej i nieskuteczność neoliberalnej polityki gospodarczej stopniowo osłabiły poparcie dla tych ugrupowań [Madrid]. Na początku XXI w. doszło do serii kryzysów politycznych i masowych protestów społecznych, które zmusiły do rezygnacji z urzędu prezydenta Sancheza de Lozadę (2003) i jego następcę Carlosa Mesę (2005). W okresie powtarzających się kryzysów czołową postacią opozycji i różnych ruchów protestacyjnych stał się lider związku plantatorów koki i szef lewicowego Movimiento al Socialismo - Evo Morales Ayma. Założony w 1987 r. MAS przez dekady zachowywał status outsidera na boliwijskiej scenie politycznej. W przeciwieństwie do większości innych partii, nigdy nie uczestniczył w rządach koalicyjnych. Pozycję MAS wzmacniało rosnące rozczarowanie neoliberalnymi reformami gospodarczymi. Od 1985 r. kolejne rządy wdrażały szeroko zakrojone reformy rynkowe, począwszy od zniesienia dotacji i kontroli cen, a skończywszy na liberalizacji handlu i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. W wyborach w 2005 r. MAS głosił konieczność pełnej kontroli państwa nad zasobami boliwijskiego gazu oraz odwoływał się do nastrojów nacjonalistycznych, sprzeciwiając się programowi zwalczania upraw koki, który rząd Boliwii rozwinął pod koniec lat 90. XX w. przy wsparciu USA.Po przejęciu władzy (2006) Morales zainicjował proces głębokich przemian, który obejmował restrukturyzację systemu politycznego poprzez wprowadzenie nowej konstytucji oraz zmianę polityki państwa w wielu obszarach, przede wszystkim polityki gospodarczej, społecznej, narkotykowej i zagranicznej. Obiecał zerwać z neoliberalizmem; jego rząd, korzystając z rosnących dochodów z tytułu eksportu surowców energetycznych, znacząco zwiększył rolę państwa w gospodarce (warto wspomnieć, że w ciągu 13 lat rządów Moralesa PKB Boliwii wzrósł o ponad 300%). Międzynarodowe koncerny gazowe operujące w Boliwii zostały zmuszone do zawarcia nowych umów; wzmocniono kontrolę państwa i państwowego przedsiębiorstwa gazowniczego YPFB w sektorze węglowodorów, zwiększono podatki od spółek gazowych. Rosnące dochody z wydobycia i eksportu węglowodorów i surowców mineralnych wykorzystano do zwiększenia wydatków socjalnych i inwestycji publicznych [Mayorga: 211-216]. Ponadto Morales porzucił promowaną przez Stany Zjednoczone politykę przymusowej eliminacji upraw koki i zalegalizował jej plantacje, jednocześnie kontynuując działania antynarkotykowe skierowane przeciwko produkcji i handlu narkotykami [Wolff: 40-41].Morales sprawował urząd prezydencki nieprzerwanie od stycznia 2006 r. do listopada 2019 r. Jego pierwsza kadencja wygasła wcześniej, ponieważ w 2009 r. przeprowadzono wybory powszechne zgodnie z nową konstytucją, przyjętą na mocy referendum w lutym tego samego roku. Drugą kadencję prezydencką Morales rozpoczął z jeszcze większą legitymizacją, gdyż uzyskał 64% głosów. Kolejną reelekcję zapewnił sobie w 2014 r., uzyskując tym razem nieco ponad 61% głosów.Konstytucja „nowej” BoliwiiWybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego, mającego zredagować nową ustawę zasadniczą Boliwii, przeprowadzono już w lipcu 2006 r. Ugrupowanie prezydenckie, czyli MAS, zdobyło 53% miejsc w Zgromadzeniu, musiało więc szukać porozumienia z innymi siłami politycznymi, aby uzyskać 2/3 głosów niezbędnych do uchwalenia nowej konstytucji. Referendum konstytucyjne przeprowadozno w styczniu 2009 r.; nowa konstytucja zyskała poparcie 61% głosujących.Konstytucja w znacznym stopniu odzwierciedla zmiany zaprojektowane przez ekipę prezydenta Moralesa i jego zwolenników. Już w preambule czytamy, że Boliwia zostawia za sobą przeszłość kolonialną - okres „republiki” i neoliberalizmu. Zmieniono nazwę państwa z Republiki Boliwijskiej na Wielonarodowe (Plurinacional) Państwo Boliwia, co symbolicznie podkreśla zmianę podejścia do istoty państwa oraz wielokulturowy i wieloetniczny charakter społeczeństwa boliwijskiego. Uznano, że państwo jest niezależne od jakiejkolwiek religii (a zatem religia rzymskokatolicka straciła wyjątkową dotąd pozycję). Językami urzędowymi są: hiszpański oraz wszystkie języki używane przez ludność autochtoniczną. Boliwia jest państwem unitarnym, podzielonym terytorialnie na departamenty, prowincje, gminy i terytoria indiańskie. Wszystkie jednostki terytorialne posiadają własne władze i autonomię [Tarczyński, Łaciński: 223].Konstytucja uznaje demokrację przedstawicielską za jedyną formę rządów, uzupełnioną jednak o demokrację „partycypacyjną” i „wspólnotową”. Partycypacja obywatelska obejmuje takie formy, jak referenda, obywatelskie inicjatywy ustawodawcze i cofnięcie mandatów organów wybieralnych. Referenda mogą odbywać się na szczeblu krajowym, departamentalnym i gminnym, a inicjatywy ustawodawcze obywateli muszą być aprobowane w parlamencie. Referenda odwoławcze stanowią rzadko spotykany mechanizm kontroli obywatelskiej, który daje wyborcom możliwość odwołania mandatów wszystkich wybranych przedstawicieli. Jedynie członkowie wymiaru sprawiedliwości, którego najwyższe władze są również wybierane w głosowaniu powszechnym, chronieni są przed potencjalnym odwołaniem. Niewątpliwie, wskutek tych zmian, zarówno rząd, jak i parlament Boliwii stały się znacznie bardziej reprezentatywne niż kiedykolwiek wcześniej, co wraz z polityką państwa skierowaną na większe upodmiotowienie polityczne ludności autochtonicznej doprowadziło do względnego przywrócenia zaufania obywateli do systemu politycznego [Wolff: 42-43]. Warto też dodać, że rząd Moralesa doprowadził do przyjęcia restrykcyjnych rozwiązań wprowadzających parytet płci we wszystkich wybieralnych organach państwa.Konstytucja stanowi, że oprócz członków partii politycznych, o wybieralne urzędy publiczne mogą konkurować przedstawiciele innych organizacji społeczeństwa obywatelskiego: organizacji ludności autochtonicznej i chłopskiej oraz tzw. ugrupowań obywateli. Tak więc konstytucja modyfikuje liberalne pojęcie partycypacji politycznej w części przewidującej partycypację i kontrolę społeczną w projektowaniu i nadzorze nad politykami publicznymi. Praktyka polityczna okazała się jednak trochę inna. Od 2010 r. narastały protesty grup i organizacji społecznych, które na ogół wcześniej blisko współpracowały z rządem i MAS. Lewicowi krytycy Moralesa podnosili zarzut, że w praktyce rząd, dystansując się od własnej bazy społecznej i koncentrując coraz większą władzę w ośrodku prezydenckim, zniweczył obietnice partycypacyjne zapisane w konstytucji [Wolff: 50].Zgodnie z konstytucją władzę ustawodawczą w Boliwii sprawuje dwuizbowy parlament zwany Wielonarodowym Zgromadzeniem Legislacyjnym, składający się z Izby Deputowanych i Izby Senatorów. Izba Deputowanych liczy 130 członków, wybieranych w połowie w jednomandatowych okręgach wyborczych. Druga połowa wybierana jest w okręgach wielomandatowych z list, na których czele stoją kandydaci na prezydenta, wiceprezydenta i senatorów. Konstytucja przewiduje specjalne okręgi wyborcze na obszarach zamieszkanych przez indiańską ludność chłopską, nawet z naruszeniem zasady równej siły głosu. Izba Senatorów składa się z 36 członków, wybieranych po czterech w każdym z departamentów, zgodnie z systemem proporcjonalnym. Parlament funkcjonuje w trybie sesji zwyczajnych i nadzwyczajnych. Kadencja parlamentu trwa 5 lat, członkowie obu izb mogą być wybierani bezpośrednio po wygaśnięciu mandatu ponownie tylko jeden raz. Jak już wcześniej wspomniano, mogą być odwołani z funkcji parlamentarzysty. Obie izby obradują oddzielnie lub wspólnie. Inicjatywę ustawodawczą posiadają: obywatele, członkowie obu izb Zgromadzenia, władza wykonawcza, Sąd Najwyższy (w sprawach związanych z administracją wymiaru sprawiedliwości), władze jednostek terytorialnych kraju. W procesie ustawodawczym biorą udział obie izby. W przypadku braku porozumienia między nimi co do projektu ustawy, o jego losie rozstrzyga decyzja plenarnego posiedzenia Zgromadzenia Legislacyjnego.Władzę wykonawczą sprawuje prezydent, wiceprezydent i ministrowie stanu. Kandydaci na prezydenta i wiceprezydenta startują w wyborach na jednej formule wyborczej. Zwycięża formuła, która otrzyma ponad 50% głosów ważnych lub minimum 45% głosów i przynajmniej o 10% głosów więcej niż formuła następna w kolejności (zakwestionowanie wyniku pozwalającego na zastosowanie tej właśnie zasady przyczyniło się do wybuchy kryzysu politycznego w 2019 r.). W przypadku niespełnienia tych warunków przeprowadza się drugą turę wyborów powszechnych spośród formuł, które uzyskały najlepszy wynik (po 60 dniach od pierwszej tury). Do 2009 r. w takiej sytuacji o wyborze prezydenta decydował parlament. Kadencja prezydenta i wiceprezydenta trwa 5 lat, istnieje możliwość jednej bezpośredniej reelekcji. Prezydent może być odwołany ze swojej funkcji na drodze procesu odwoławczego, w głosowaniu powszechnym. Do jego uprawnień należy m.in. powoływanie ministrów zgodnie z poszanowaniem wieloetniczności i parytetu płci.Władzę sądowniczą sprawuje Sąd Najwyższy, sądy departamentalne i sądy orzekające oraz sędziowie. Ponadto istnieją sądy i sędziowie ds. rolnictwa i środowiska naturalnego oraz sądownictwo wspólnot indiańskich, sprawowane przez ich samorządy. Sędziowie Sądu Najwyższego wybierani są w wyborach powszechnych spośród kandydatów zaaprobowanych przez Zgromadzenie Legislacyjne. Wielonarodowy Trybunał Konstytucyjny sprawuje kontrolę nad przestrzeganiem konstytucji i poszanowania praw i gwarancji konstytucyjnych. Sędziowie Trybunału wybierani są w wyborach powszechnych, na tych samych zasadach co sędziowie Sądu Najwyższego. Przestrzeganiem praw człowieka i ich promocją zajmuje się Urząd Rzecznika Praw Człowieka, na którego czele stoi Rzecznik Praw Człowieka, wybierany większością 2/3 głosów przez Zgromadzenie Legislacyjne. Nadzór nad przebiegiem i organizacją wyborów sprawuje Wielonarodowy Organ Wyborczy, składający się z siedmiu członków: sześciu wybieranych przez Zgromadzenie Legislacyjne i jednego wybieranego przez prezydenta. Całkowita zmiana konstytucji lub wprowadzenie do niej zmian o charakterze fundamentalnym wymaga zwołania Zgromadzenia Konstytucyjnego, poprzedzonego wyrażeniem takiej woli przez obywateli w referendum. Referendum zwołuje się na wniosek minimum 20% uprawnionych do głosowania obywateli lub większości bezwzględnej Zgromadzenia Legislacyjnego lub prezydenta. Zgromadzenie Konstytucyjne aprobuje zmiany większością 2/3 głosów. Wymagane jest także przeprowadzenie referendum aprobującego [Tarczyński, Łaciński: 224].Kryzys polityczny: upadek rządów Evo MoralesaSzereg zwycięstw przy urnach, które odnosiła ekipa rządowa od momentu objęcia władzy przez Moralesa, został przerwany w 2016 r. Prezydent, wzorem innych polityków szukających przy pomocy manipulacji konstytucyjno-prawnych możliwości utrzymania się przy władzy, postanowił odwołać się do decyzji obywateli w tej kwestii. Konstytucja Wielonarodowego Państwa Boliwii przewiduje możliwość jednej bezpośredniej reelekcji osób sprawujących urząd prezydencki. Morales stwierdził, że jego pierwszy mandat (uzyskany w wyborach w 2005.r.) nie liczył się w odniesieniu do kolejnych reelekcji, gdyż przysługiwał mu na mocy poprzedniej ustawy zasadniczej – konstytucji Republiki Boliwijskiej. Zgodnie z wolą prezydenta w lutym 2016 r. przeprowadzono referendum w kwestii aprobaty lub odrzucenia projektu zmiany konstytucji znoszącej zakaz reelekcji prezydenta, umożliwiającej Moralesowi i jego wiceprezydentowi kolejną (trzecią) reelekcję. Ku zaskoczeniu obozu rządzącego, nieznaczna większość głosujących (51%) wypowiedziała się na „nie”. Morales jednak nie zrezygnował z zamiaru pozostania u władzy i wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności zapisu o ograniczeniu reelekcji prezydenckich. Argumantował przy tym, że zakaz kolejnych reelekcji, zawarty w konstytucji, ogranicza jego prawa polityczne (!). Trubunał Konstytucyjny podzielił zdanie prezydenta i w 2017 r. wydał kontrowersyjne orzeczenie umożliwiające Moralesowi i wiceprezydentowi Garcii Linerze kandydowanie w kolejnych wyborach (po raz czwarty z rzędu), uzasadniając swą decycję tym, że możliwość kandydowania w kolejnych wyborach jest częścią praw człowieka przynależnych do każdej osoby, a więc także urzędującego prezydenta. Decyzję Trybunału Konstytucyjnego potwierdził następnie, choć niejednogłośnie, Najwyższy Trybunał Wyborczy, wpisując formułę Moralesa na listę kandydatów wyborów prezydenckich przewidzianych na 2019 r. [BBC Mundo 2018].Komentując decyzję organów sądowych oraz swoją własną o zamiarze ubiegania się po raz czwarty o fotel prezydencki Morales stwierdził, że „nie potrzebuje urzędów, to mnie potrzebują” oraz, że „nie chcę (kandydować), ale nie mogę zawieść swego ludu”. Morales wypowiedział te słowa w momencie, gdy już był osobą najdłużej sprawującą władzę w Boliwii w całej jej historii. Boliwia należy do najbardziej niestabilnych politycznie państw regionu. Przez pierwsze 180 lat republiki, władzę sprawowało w niej około 90 rządów, co jak łatwo policzyć, daje średnią niecałych dwóch lat dla jednego gabinetu.Zabiegi o kolejną reeelekcję Moralesa wywołały oczywiście sprzeciw jego przeciwników, a w konsekwencji doprowadziły do kryzysu politycznego, w którym Boliwia się obecnie znajduje. Zanim do tego doszło coraz wyraźniej uwidaczniały się tendecje autorytarne ekipy rządzącej, tłumione dotąd wysokimi wskaźnikami popularności prezydenta i sukcesami przy urnach. Opozycja oskarżała Moralesa, że chce zostać dożywotnim prezydentem; Najwyższy Trybunał Wyborczy oskarżano o to, że zignorował wolę obywateli, wyrażoną w referendum odrzucającym zniesienie zakazu reelekcji prezydenckich. Z drugiej strony, ekipa rządowa podnosiła kuriozalny z punktu widzenia demokracji argument, że przewaga głosów przeciw w tym referendum była niewielka - 51,3% na „nie” i 48,7% na „tak”. Powoływała się także na decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który jest ostateczną instancją sądową boliwijskiego systemu politycznego (ignorując jednocześnie fakt, że połowa sędziów TK, która opowiedziała się na korzyść prezydenta, przeszła później do aparatu rządowego) [Miranda].Zgodnie z kalendarzem wyborczym wybory prezydenckie przeprowadzono 20 października 2019 r. Kandydat MAS - Evo Morales, sprawujący włądzę już trzynasty rok z rzędu, niewątpliwie wydawał się faworytem tych wyborów, być może już w pierwszej turze. Głównym kandydatem opozycji był exprezydent Carlos Mesa z ugrupowania Comunidad Ciudadana. Wybory przebiegały w napiętej atmosferze. Już wieczorem pojawiły się wątpliwości co do ich prawidłowego przeprowadzenia, przynajmniej w odniesieniu do liczenia głosów. Po przeliczeniu 84% głosów podano, że Mesa uzyskał prawie 38%, a kandydat MAS prawie 46% głosów co zwiastowało konieczność przeprowadzenia drugiej tury. O godzinie 20 organy wyborcze przestały podawać wynki, co wywołało pierwszą reakcję ze strony Organizacji Państw Amerykańskich (OPA), zwyczajowo obserwującej wybory w państwach Ameryki Łacińskiej. Po kilkugodzinnej przerwie Najwyższy Trybunał Wyborczy podał, że po przeliczeniu 95,6% głosów Evo Morales uzyskał nieco ponad 10% głosów więcej niż jego najgroźniejszy kontrkandytat (46,86% wobec 36,72% dla Mesy). Taki wynik oznaczałby, że urzędujący prezydent zwyciężył w pierwszej turze. Mesa nazwał to „skandalicznym fałszertstwem” i wezwał swoich zwolenników do protestów. OPA uznała zmianę wyniku głosowania za „niewytłumaczalną”. Wybuchły zamieszki, protestujący spalili m.in. kilka regionalnych biur Trybunału Wyborczego i blokowali drogi [Rodríguez].Rząd, pod naciskiem OPA, zgodził się na ponowne liczenie głosów (z bezpośrednim udziałem przedstawicieli OPA). I tym razem potwierdzono, że zwyciężył Evo Morales, który uzyskał 10,55% więcej głosów niż jego rywal. Mesa nie uznał tego wyniku, wybuchły kolejne zamieszki, doszło do licznych aresztowań, przybywało rannych. W tej sytuacji zarówno Unia Europejska, jak i USA zarekomendowały przprowadzenie drugiej tury wyborów, która ostatecznie wyłoniłaby przyszłego prezydenta. Morales odmówił i nazwał to wezwanie „wewnętrznym i zewnętrznym zamachem stanu”. Po kilkunastu dniach nieustannych demonstracji i starć między zwolennikami i przeciwnikami Moralesa z udziałem sił porządkowych, które doprowadziły do kilku ofiar śmiertelnych, opozycja wezwała wojsko i policję, aby stanęły po stronie demonstrantów. Na początku listopada kilka jednostek policji odpowiedziało na ten apel i zbuntowało się przeciwko rządowi. W tym momencie opozycja żądała już dymisji Moralesa i przeprowadzenia nowych wyborów bez jego udziału.10 listopada OPA opublikowała raport, w którym potwierdzono „znaczące” uchybienia w procesie wyborczym. Wobec tego faktu Morales zgodził się na przeprowadzenie nowych wyborów pod nadzorem organu wyborczego z nowym składem sędziowskim. Było to spóźnione posunięcie – Centrala Boliwijskich Związków Zawodowych, policja i wojsko zażądały rezygnacji prezydenta. Wieczorem tego dnia Evo Morales złożył dymisję. Wkrótce opuścił kraj, ostatecznie osiadł w Argentynie [Rodríguez]. Wraz z nim zrezygowali wiceprezydent, przewodnicząca Senatu i przewodniczący Izby Deputowanych, co doprowadziło do konstytucyjnego kryzysu sukcesji władzy. Nie trwał on jednak długo, gdyż pełniącą tymczasowo funkcję prezydenta objęła wiceprzewodnicząca Senatu - Jeanine Áñez, co niezwłocznie potwierdził Trybunał Konstytucyjny [Tapia].Społeczne i polityczne konsekwencje upadku rządów Evo MoralesaNowe władze wyznaczyły termin wyborów na maj 2020 r. Mimo że zamieszki ustały, sytuacja wewnętrzna w Boliwii po dymisji Moralesa nie uspokoiła się. Polaryzacja polityczna i napięcie między zwolennikami Moralesa i jego przeciwnikami pozostaje na wysokim poziomie. Sondaże wskazują na rosnący odsetek elektoratu negatywnego wobec wszystkich kandydatów zamierzających startować w wyborach. Liczą się trzy osoby: kandydaturę, wbrew wcześniejszym zapewnieniom, zgłosiła pełniąca funkcję prezydenta Jeanine Áñez; Luis Arce startuje z poparciem moralesowskiego MAS i znów o wybór stara się Carlos Mesa. W marcu 2020 r. sondaże wyraźnie wskazywały, że tym razem nie obędzie się bez drugiej tury wyborczej, gdyż żadna z osób kandydujących nie cieszyła się przynajmniej 45-procentowym poparciem [Télam].Kryzys polityczy wywołany upadkiem rządów Evo Moralesa, spowodował znaczne reperkusje na boliwijskiej scenie politycznej. Póki co podstawy instytucjonalno-prawne systemu politycznego opartego na konstytucji z 2009 r. nie uległy zmianie, i wydaje się, że do nich nie dojdzie w najbliższej przyszłości. Wielu zwolenników exprezydenta, jak i on sam, utrzymuje jednak, że w Boliwii doszło do zmachu stanu – faktycznie prezydent ustapił po wyraźnej sugestii ze strony dowództwa sił zbrojnych i policji. W konsekwencji – utrwaliła się i wzmocniła polaryzacja boliwijskiej sceny politycznej. Mimo iż opozycja wobec byłego prezydenta jest ciągle zfragmentaryzowana – to wzmocnił się podział na zwolenników polityki Moralesa i jej zdecydowanych krytyków. Boliwijski system partyjny pozostaje rozdrobniony, ale uwidoczniła się alternatywa, której presji poddawany jest elektorat: przeciw czy za MAS? Nie jest jasne, która z partii byłej opozycji ma odegrać rolę głównej siły antymoralesowkiej – MAS jest nadal dobrze zinstytucjonalizowaną, choć podzieloną wewnętrznie organizacją, która formalnie wspiera byłego prezydenta. Dla tradycyjnych elit politycznych, odsuniętych od władzy w okresie rządów Moralesa, jego osoba pozostaje politycznym „wrogiem numer jeden” [Molina].Po wyjeżdzie Moralesa z ojczyzny, akcja nowego rządu wobec jego zwolenników i członków MAS przybrała konkretne formy. Aresztowano tymczasowo wielu uczestników manifestacji promoralesowskich. Dziesiątki członków ekipy rządowej wyjechało z kraju lub schroniło w przedstawicielstwach dyplomatycznych w obawie przed rozmaitymi zarzutami ze strony wymiaru sprawiedliwości (wielu oskarżono o korupcję). Z kolei eviści (zwolennicy Moralesa), zarówno ze skrzydła indiańskiego, jak i związkowego, zwracają uwagę na powrót do sfery publicznej rasizmu i pogardy wobec Indian, plebsu i chłopów. Spójność MAS wzmacnia przede wszystkim nadzieja na triumf w wyborach prezydenckich (już bez udziału Moralesa). MAS pozostaje także największą siłą w boliwijskim parlamencie, choć już bez znaczącej większości. Wśród evistów rośnie jednak resentyment wobec części klasy średniej, która wcześniej popierała Moralesa i zyskała materialnie dzięki jego rządom, a po jego upadku odwraca się od niego plecami [Molina].Z przeprowadzonych w marcu 2020 r. badań wynika, że wskutek kryzysu politycznego uwidoczniły się negatywne tendencje w obrębie boliwijskiej kultury politycznej. Ponad 80% ankietowanych dostrzega rasizm i problem przemocy wobec kobiet. Niewielu mniej obawia się o bezpieczeństwo na ulicach, a 2/3 o utratę pracy. Około 41% uważa, że systuacja ekonomiczna jest taka sama, jak przed dymisją Moralesa, zdecydowana większość opowiada się za utrzymaniem bonów pomocy rządowej, a niewiele ponad połowa odrzuca prywatyzację, jako formę gospodarowania [Télam].Wybory przewidziane na 3 maja 2020 r. jednak nie odbyły się. Przyczyną, jak w wielu podobnych przypadkach na świecie, była epidemia koronawirusa. Przepisy sanitarne wprowadzone w Boliwii po wybuchu pandemii były wyjątkowo restrykcyjne. Od końca marca do maja pojedynczy Boliwijczyk mógł wyjść z domu raz w tygodniu, i to tylko po to, żeby kupić żywność, lekartstwa lub iść do banku. Zabroniono jakichkolwiek zgromadzeń publicznych, co uniemożliwia prowadzenie kampanii wyborczej w tradycyjnej, jakże popularnej w całej Ameryce Łacińskiej, formie. Obserwatorzy podkreślają, że przekładanie terminu wyborów może najbardziej zaszkodzić kandydaturze Jeanine Áñez. Przejmując władzę w listopadzie 2019 r. Áñez obiecywała, że jej jedynym zadaniem na fotelu tymczasowego prezydenta, będzie zarządzenie nowych wyborów, do których ona sama nie stanie [BBC Mundo 2020a]. Wybory przełożono na 6 sierpnia, ale i ta data okazała się nierealistyczna. W sierpniu Najwyższy Trybunał Wyborczy ogłosił, że wybory prezydenckie w Boliwii odbędą się 18 października 2020 r. (ewentualna druga tura 29 listopada) [BBC Mundo 2020b] – tak więc w rok po rezygnacji Evo Moralesa, w tym andyjskim kraju władzę sprawuje nadal rząd tymczasowy, co dobrze ilustruje sytuację wewnętrznej niestabilności i napięcia spowodowanego polityczną polaryzacją.BibliografiaBBC Mundo (2018), Evo Morales: el Tribunal Electoral de Bolivia lo habilita como candidato presidencial tras haber perdido el referéndum por la reelección, https://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-46450251BBC Mundo (2020a), https://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-52510570BBC Mundo (2020b), https://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-53521072Kula M. (1999), Anatomia rewolucji narodowej. Boliwia w XX wieku, Wydawnictwo: Leopoldinum.Madrid R.L. (2006), The Rise of Ethno-Populism Iin Latin Amercia: The Bolivian Case, A paper prepared for the 2006 meeting of the American Political Science Association, Philadephia, PA.Mayorga Fernando Mayorga (2012), El gobierno de Evo Morales: cambio politico y transición estatal en Bolivia [w:] Murakami Yasuke, Dinamica politico-ecónomica de los paises andinos.Miranda B. (2018), ¿Por qué es una decisión controversial?, https://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-46450251Molina F. (2020), ¿A dónde conducirá la crisis boliviana? Elecciones y reconfiguraciones políticas, NUSO Nº 288 / Julio-Agosto, https://nuso.org/articulo/donde-conducira-la-crisis-boliviana/Rodríguez A. (2019), Cronología: la crisis política que llevó a la renuncia de Evo Morales, https://elpais.com/internacional/2019/11/11/actualidad/1573486804_248337.htmlTapia L. (2019), Crisis politica en Bolivia: la coyuntura de disolución de la dominación masista. Fraude y resistencia democrática, http://www.cides.edu.bo/webcides2/index.php/interaccion/noticias-f/264-crisis-politica-en-bolivia-la-coyuntura-de-disolucion-de-la-dominacion-masistaTélam (2020), https://www.telam.com.ar/notas/202003/438726-bolivia-incertidumbre-y-desconfianza-a-los-politicos-marcan-el-clima-preelectoral.htmlTarczyński P., Łaciński P. (2013), Boliwia [w:] Łaciński P. (red.), Państwo i polityka w Ameryce Łacińskiej. Zarys systemów politycznych państw latynoamerykańskich, Warszawa.Wolff J. (2013), Towards Post-Liberal Democracy in Latin America? A Conceptual Framework Applied to Bolivia, Journal of Latin American Studies / Volume 45 / Issue 01 / February, http://journals.cambridge.org/abstract_S0022216X12000843 s. 40-41

Analiza

Mesjanizm andyjski w parlamencie – system polityczny Peru po wyborach parlamentarnych w 2020 r.

13.07.2020

W styczniu 2020 r przeprowadzono w Peru nadzwyczajne wybory parlamentarne. Były to wybory wyjątkowe nie tylko dlatego, że odbyły się przed upływem kadencji legislatywy, ale także dlatego, że zaskakująco dobry rezultat uzyskała w nich partia polityczna, będąca polityczną emanacją mesjanistyczno-millenarystycznej organizacji religijnej. Wybory potwierdziły także słabą instytucjonalizację peruwiańskiego systemu partyjnego oraz pogłębiający się brak zaufania do peruwiańskiej klasy politycznej i demokracji w ogóle wyrażany przez większość Peruwiańczyków. Katalizatorem kryzysu politycznego w Peru, który doprowadził do rezygnacji głowy państwa z urzędu oraz rozwiązania parlamentu, stały się afery korupcyjne z udziałem wszystkich prezydentów, rządzących tym krajem od 2001 r. Sytuacja w Peru wpisuje się w niechlubną tendencję polityczno-społecznej niestabilności regionu latynoamerykańskiego, którą obserwujemy od kilku lat. Wiele państw regionu przeżywa serię wstrząsów społeczno-politycznych spowodowanych przez skandale korupcyjne na szczytach władzy i nietransparentne praktyki wyborcze. Mówi się wprost o wieloaspektowym - ekonomicznym, politycznym, społecznym a nawet moralnym kryzysie, jaki przechodzi Ameryka Łacińska od połowy drugiej dekady XXI w. [Casalecchi 2019: 214-217]. Jednocześnie badania socjologiczne wskazują na słabnące poparcie dla systemu demokratycznego w Ameryce Łacińskiej, mieszkańcy regonu są coraz bardziej rozczarowani lub obojętnie nastawieni wobec demokracji i jej struktury instytucjonalnej. Według badań największego latynoamerykańskiego ośrodka analiz opinii publicznej z 2018 r. poparcie dla demokracji systematycznie spada i wyrażą ją mniej niż połowa respondentów [Latinobarometro 2019]. Peru nie stanowi wyjątku na tle całego regionu, potwierdzają to także rezultaty wyborów parlamentarnych w 2020 r.Peruwiański prezydencjalizmRepublika Peru jest demokratycznym państwem prawnym z prezydenckim systemem rządów. Obowiązująca obecnie konstytucja uchwalona została w 1993 r. podczas dekady rządów prezydenta Alberto Fujimoriego, które w praktyce zdeformowały peruwiańską demokrację przekształcając ją w system mafijno-autorytarny. Jednak, począwszy od 2000 r. zasady demokracji przedstawicielskiej, takie jak uczciwe wybory, pluralizm polityczny, wolność słowa i zgromadzeń, są w Peru przestrzegane. Zgodnie z konstytucją władza ustawodawcza spoczywa w jednoizbowym, 130-osobowym Kongresie, wybieranym na 5-letnią kadencję. Władzę wykonawczą sprawuje prezydent, który jest jednocześnie głową państwa. Wybierany jest bezpośrednio w wyborach powszechnych większością głosów ważnych z zastosowaniem mechanizmu drugiej tury wyborczej, na 5-letnią kadencję. Wraz z wyborem prezydenta w ten sam sposób wybierany jest pierwszy i drugi wiceprezydent Republiki (właśnie teraz, wskutek kryzysu politycznego, funkcję prezydenta sprawuje były pierwszy wiceprezydent – Martin Vizcarra). System rządów w Peru, mimo dominującej pozycji prezydenta, wykazuje także pewne cechy systemu parlamentarno-gabinetowego, bowiem organem władzy wykonawczej jest także Rada Ministrów (gabinet) wraz z jej przewodniczącym (premierem). Prezydent powołuje i odwołuje premiera, a na wniosek tego ostatniego – ministrów rządu. Jednakże nowo powołany premier musi uzyskać wotum zaufania Kongresu. Prezydent ma prawo rozwiązać Kongres, jeśli ten wyrazi wotum nieufności lub nie udzieli wotum zaufania wobec dwóch rad ministrów, ale nie ma takiej możliwości w ostatnim roku kadencji parlamentu oraz w okresie obowiązywania stanu wyjątkowego [Łaciński 2011: 17-18; Łaciński 2013a: 209-213]. To uprawnienie jest o tyle istotne, że mechanizm ten wykorzystał w 2019 r. prezydent Vizcarra do rozwiązania Kongresu i zwołania nadzwyczajnych wyborów parlamentarnych w 2020 r.Peruwiański system polityczny charakteryzuje się słabo zinstytucjonalizowanym i rozdrobnionym systemem partyjnym. Wspomniane rządy prezydenta Fujimoriego w latach 90. XX w. przyczyniły się do upadku znaczenia tradycyjnych i ideologicznych partii politycznych. Od tego momentu kryzys legitymizacji partii politycznych i słabość systemu partyjnego pogłębiały się. W jego rezultacie ukształtował się zfragmentaryzowany i słabo zinstytucjonalizowany system partyjny, w którym dominują nieideologiczne, populistyczne partie wodzowskie. Peruwiański elektorat wykazuje dużą zmienność preferencji wyborczych. „Przeżywalność” partii politycznych w dłuższej perspektywie zależy najczęściej od powodzenia liderów w kolejnych wyborach prezydenckich, partie polityczne stanowią bowiem przede wszystkim rodzaj platformy wyborczej dla osób ubiegających się o fotel prezydencki. Zależność tę dobrze ilustrują rezultaty nadzwyczajnych wyborów parlamentarnych przeprowadzonych w 2020 r. I tak, rządzący w latach 2001-2006 Alejadro Toledo został prezydentem dzięki stworzonemu ad hoc ugrupowaniu Peru Posible. Dziś, gdy Toledo przebywa poza granicami kraju, ugrupowanie to właściwe przestało istnieć. Kolejny prezydent - Alan García - wygrał wybory w 2006 r. dzięki wsparciu APRA – ugrupowaniu, które od dziesięcioleci jest obecne w politycznym życiu Peru, ale po śmierci Garcii (w 2019 r.), w parlamencie wyłonionym w 2020 r. partia ta nie posiada w ogóle mandatów. Tak zwani etnonacjonaliści, których lider został prezydentem w 2011 r. (Ollanta Humala) także nie mają reprezentacji w obecnym parlamencie - zapewne dlatego, że Humala odbywa karę więzienia w związku z korupcyjnymi zarzutami. Porażki tych partii łatwo więc wytłumaczyć silną personalizacją polityki peruwiańskiej – wymienieni wyżej byli prezydenci zostali oskarżeni o korupcję i w związku z tym odsiadują wyrok (Humala), są poszukiwani przez peruwiański wymiar sprawiedliwości (Toledo) albo popełnili samobójstwo, nie chcąc odpowiadać na prokuratorskie zarzuty (przypadek Garcii).Fragmentaryzacji politycznej peruwiańskiego Kongresu sprzyja proporcjonalny system wyborczy i wodzowski charakter partii politycznych. Biorąc pod uwagę fakt, że system rządów zawiera w sobie elementy prezydencjalizmu i systemu parlamentarno-gabinetowego, rozdrobnienie Kongresu stanowi dysfunkcjonalny czynnik systemu politycznego. Rzadko się zdarza, że proprezydencka partia polityczna dysponuje większością parlamentarną. Zmusza to prezydentów do poszukiwania koalicji w legislatywie, dokonywania koncesji i ustępstw, a także formowania wielopartyjnych gabinetów. Niedostatki peruwiańskiego systemu politycznego uwypukla także poczucie wykluczenia z życia politycznego i brak reprezentatywności interesów różnych grup społecznych w instytucjach państwa, z parlamentem włącznie [Łaciński 2013b: 25].Kryzys politycznyWybory parlamentarne w 2020 r. są konsekwencją kryzysu politycznego wywołanego rezygnacją z urzędu prezydenta Pedra Pablo Kuczynskiego. O urząd prezydenta Kuczynski ubiegał się już w 2011 r., wtedy popierała go centrowa koalicja pod nazwą odbiegającą daleko od jej programu: Alianza por el Gran Cambio (Sojusz na rzecz Wielkiej Zmiany). Kuczynski uzyskał trzecie miejsce w tych wyborach (16% głosów), a wspierająca go koalicja 12 miejsc w Kongresie [Łaciński 2013b: 24]. Wreszcie, w 2016 r. Kuczynski zwyciężył w drugiej turze wyborów, pokonując nieznaczną większością głosów panią Keiko Fujimori, córkę byłego prezydenta. W momencie objęcia urzędu prezydenckiego przez Kuczynskiego układ sił w peruwiańskim Kongresie wyglądał następująco: bezwzględną większością (73 mandaty) dysponowała opozycyjna wobec prezydenta partia fujimoristowska (skupiająca zwolenników byłego prezydenta – Alberto Fujimoriego) – Fuerza Popular. Popierające prezydenta ugrupowanie - Peruanos por el Kambio – posiadało zaledwie 18 miejsc w 130-osobowym parlamencie; 20 miejsc przypadło lewicującemu Frente Amplio, resztą mandatów podzieliły się trzy inne ugrupowania. Taka kompozycja legislatywy stanowiła duże wyzwanie dla efektywnej działalności egzekutywy, mimo iż Kuczynski należał do grona doświadczonych polityków peruwiańskich. Jego kariera polityczna sięgała drugiej połowy lat 80. XX w, gdy sprawował funkcję ministra energetyki. W gabinecie prezydenta Toledo pełnił funkcję premiera rady ministrów. Nie był także osobą anonimową na arenie międzynarodowej, m.in. dzięki małżeństwu z córką byłego dyrektora CIA oraz pracy w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.Jednym z kontrowersyjnych posunięć Kuczynskiego okazała się kwestia ułaskawienia byłego prezydenta, Alberto Fujimoriego, odbywającego 25-letnią karę więzienia. Kuczynski, poszukując wsparcia w parlamencie ze strony partii fujimoristowskiej, zgodził się na ułaskawienie Fujimoriego ze względu na stan zdrowia więźnia. Wywołało to liczne protesty społeczne, ale zyskało także uznanie osób popierających byłego prezydent. Jednak to nie kwestia ułaskawienia Fujimoriego pogrążyła karierę polityczną Kuczynskiego. Okazało się, że, tak jak jego poprzednicy i kilku innych liderów politycznych, uwikłany jest w tzw. aferę Odebrecht [Kędzierska 2019: 18-30]. W marcu 2018 r. Kongres rozpoczął proces impeachmentu wobec prezydenta po tym, gdy wyszło na jaw, że firma, z którą zwiany był Kuczynski pobierała od brazylijskiego megakoncernu Odebrecht pieniądze za consulting. Wprawdzie w parlamencie nie osiągnięto większości kwalifikowanej wymaganej dla destytucji Kuczynskiego, ale okazało się, że niektórzy kongresmani próbowali kupować głosy kolegów z opozycji, żeby przeciągnąć ich na stronę prezydenta. W tej sytuacji, w przeddzień kolejnego głosowania, Kuczynski ogłosił rezygnację z urzędu. Zgodnie z konstytucją władzę do końca prezydenckiej kadencji objął dotychczasowy wiceprezydent – Martin Vizcarra.Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom opinii publicznej, nowo zaprzysiężony prezydent zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie antykorupcyjnych zmian konstytucji. Projekt rządowy zawierał reformę Krajowej Rady Sądownictwa, wprowadzenie drugiej izby parlamentu, zakaz anonimowego finansowania kampanii wyborczych i zakaz powtórnej elekcji parlamentarzystów. Propozycje rządu napotkały jednak opór większości parlamentarnej. Aby osiągnąć swój cel Vizcarra posłużył się mechanizmem wotum zaufania – zgodnie z konstytucją przewodniczący Rady Ministrów, w imieniu rządu, może wystąpić o wotum zaufania przed Kongresem dla wzmocnienia swojej pozycji politycznej. Jeśli wotum nie zostanie udzielone, rząd powinien podać się do dymisji. Jednakże, gdy takie wotum nie zostanie udzielone kolejnemu rządowi podczas określonej kadencji prezydenckiej - prezydent ma prawo rozwiązać Kongres i zarządzić nadzwyczajne wybory parlamentarne dla dokończenia danej kadencji legislatywy. W związku z tym, że antykorupcyjne propozycje prezydenta napotkały obstrukcję ze strony Kongresu, Vizcarra zagroził wykorzystaniem uprawnienia do rozwiązania parlamentu. Argumentował, że we wrześniu 2017 r. Kongres już raz nie udzielił wotum zaufania rządowi. Fujimoristowska opozycja w Kongresie odrzuciła wykładnię konstytucyjną zaproponowaną przez prezydenta, argumentując, że poprzednie wotum zaufania wyrażano wobec innego rządu, gdy głową państwa był Pedro Pablo Kuczynski. Takie stanowisko Kongresu popierało wówczas zaledwie 12% ankietowanych Peruwiańczyków, zdecydowana większość natomiast była za przeprowadzeniem planu Vizcarry i przeprowadzeniem referendum w tej sprawie [BBC Mundo 2018]. Pod presją rządu i opinii publicznej Kongres zaaprobował przeprowadzenie referendum, wprowadzając jednak swoje poprawki, m.in. eliminujące możliwość rozwiązania parlamentu przez prezydenta w przypadku nieotrzymania dwóch wotum zaufania przez rząd, wyrażanych odnośnie do inicjatyw legislacyjnych.W referendum przeprowadzonym w grudniu 2018 r. Peruwiańczycy zdecydowanie poparli propozycje rządowe, za wyjątkiem przywrócenia dwuizbowego parlamentu (z tej propozycji wycofał się jeszcze przed głosowaniem także sam prezydent). W czerwcu 2019 r. rząd, dysponując poparciem obywateli wyrażonym w referendum, uzyskał w Kongresie poparcie dla projektu reform politycznych nakierowanych na walkę z korupcją. Jednakże wkrótce doszło znowu do konfrontacji na linii egzekutywa-legislatywa, tym razem odnośnie do sądownictwa: we wrześniu 2019 r. rząd zwrócił się do Kongresu o wotum zaufania w sprawie projektu zmiany procedury wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Kongres, unikając uchwały w sprawie wotum, przeprowadził wybór nowego członka Trybunału wbrew woli prezydenta. W tej sytuacji Vizcarra uznał, że Kongres „faktycznie zanegował” wotum zaufania, a w związku z tym, że było to drugie odrzucenie wotum zaufania wobec rządu w tej kadencji parlamentarnej – rozwiązał Kongres. Trybunał Konstytucyjny niezwłocznie uznał tę decyzję za zgodną z ustawą zasadniczą. Aprobatę dla decyzji prezydenta wyraziło 85% Peruwiańczyków [BBC Mundo 2020]. Kongres próbował jeszcze przeciwdziałać i przegłosował zawieszenie prezydenta w związku z nadużyciem władzy, ale w obliczu poparcia sił zbrojnych i opinii publicznej dla rządu, inicjatywę polityczną przejęła egzekutywa z prezydentem Vizcarrą na czele.Rozwiązanie parlamentu oznaczało konieczność przeprowadzenia nadzwyczajnych wyborów w celu wyłonienia nowego składu Kongresu, dla dokończenia kadencji parlamentu wybranego w 2016 r. (kadencja ta kończy się w czerwcu 2021 r.). Sondaże przedwyborcze wskazywały, że aż 40% wyborców nie chciało w ogóle głosować lub zamierzało oddać głos nieważny (w rzeczywistości frekwencja wyniosła 74% - udział w głosowaniu jest obowiązkowy dla większości Peruwiańczyków). Duże poparcie dla rozwiązania Kongresu i niewielkie zainteresowanie nowymi wyborami wskazywało na powszechne niezadowolenie z funkcjonowania instytucji politycznych w Peru, szczególnie w kontekście korupcji polityków i partii politycznych, ujawnionej wraz z aferą Odebrecht i próbą kupowania głosów w parlamencie. Wielu Peruwiańczyków, mimo poparcia dla antykorupcyjnych inicjatyw prezydenckich, nie wierzyło, że nowy Kongres przyczyni się do poprawy sytuacji w tym względzie.Wyniki wyborów przeprowadzonych w styczniu 2020 r. zaskoczyły obserwatorów peruwiańskiej sceny politycznej. Po pierwsze, okazało się, że dotychczasowi liderzy sondaży i partie o ugruntowanej, wydawałoby się, pozycji, straciły na znaczeniu, niektóre wręcz zniknęły z parlamentu. Za wielką niespodziankę uznano natomiast wynik, jaki osiągnęła partia reprezentująca mesjanistyczno-millenarystyczny ruch religijny – Frente Popular Agrícola del Perú (FREPAP, Rolniczy Front Ludowy Peru). Mesjanizm andyjski w parlamencie FREPAP, zarejestrowany w 1989 r. jest polityczną emanacją organizacji ściśle religijnej, kościoła pod nazwą Asociación Evangélica de la Misión Israelita del Nuevo Pacto Universal (AEMINPU, Ewangeliczne Stowarzyszenie Izraelitów Misji Nowego Uniwersalnego Przymierza), założonego przez Ezequiela Ataucusi Gamonala. AEMINPU jest organizacją religijną, której członkowie potocznie nazywani są w Ameryce Południowej „izraelitami”.W wyborach 2020 r. FREPAP uzyskał ponad 8% głosów (drugi wynik, trzecia siła w parlamencie wskutek systemu rozdziału mandatów), znacznie więcej, niż gdyby głosowali na niego wyłącznie „izraelici”. Najlepszy wynik osiągnęła prawicowa partia Acción Popular, następnie Acción por el Progreso – oba ugrupowania opozycyjne wobec rządu Vizcarry. W parlamencie znalazła się też Unión por el Perú (UPP), kierowana z więzienia przez Antauro Humalę – brata byłego prezydenta Ollanta Humali, który także przebywa w więzieniu, ale za inne przewinienia. Przedstawiciele FREPAP znaleźli się w parlamencie po raz pierwszy od dwóch dekad (w 1995 i 2000 r. było ich łącznie trzech w Kongresie; w 2016 r. partia zdecydowała się nie uczestniczyć w wyborach parlamentarnych). Z kolei UPP wprowadziła swoich przedstawicieli do Kongresu po dziesięciu latach przerwy.Spektakularny sukces FREPAP zwrócił uwagę na „izraelitów” i Ewangeliczne Stowarzyszenie Izraelitów Misji Nowego Uniwersalnego Przymierza. Ataucusi Gamonal założył AEMINPU w 1968 r. wraz z trzydziestoma wyznawcami (obecnie jest ich nawet kilkaset tysięcy w Peru i kilku krajach Ameryki Południowej). Przedtem był członkiem jednego z kościołów adwentystycznych. Obecnie jest uważany przez wyznawców AEMINPU za proroka i wcielenie Chrystusa na ziemi (po jego śmierci w 2000 r. członkowie kościoła oczekiwali zmartwychwstania swojego profety). Nauczanie Ataucusi Gamonala, stanowiące kredo wyznawców AEMINPU, łączy wybrane treści Starego Testamentu z kosmowizją Inków, czyli autochtoniczną kulturą prekolumbijskiej cywilizacji Andów. „Izraelici” oczekują końca świata i wierzą w związek między Inkami a zaginionym ludem Izraela; uważają Peru za kraj uprzywilejowany, za Izrael Zachodu, ponieważ właśnie tu powtórnie ma się objawić Zbawiciel. Zadaniem „izraelitów” jest kolonizowanie i zagospodarowywanie obszarów granicznych w Peru, np. Amazonii, co w ich mniemaniu ma potwierdzać patriotyzm i znaczenie spuścizny imperium Inków. Niewątpliwie AEMINPU spełniało także rolę organizacji społecznej broniącej praw ubogich rolników zagospodarowujących nieużytki na pograniczu Andów i Amazonii peruwiańskiej w drugiej połowie XX w. Działalność Ataucusi Gamonala i jego kościoła przyczyniła się również do włączenia migrantów z Andów do życia społecznego i ekonomicznego w Limie w latach 70. i 80. XX w.Wyniki wyborów postawiły na porządku dziennym pytanie, na ile sukces wyborczy FREPAP może być zapowiedzią zmian na peruwiańskiej scenie politycznej? Peruwiański antropolog, Carlos Ernesto Ráez [za: Fowks 2020], twierdzi, że w istocie FREPAP jest organizacją teokratyczną, a jej członkowie uważają, że demokracja przedstawicielska jest jedynie narzędziem rozpowszechniania wiary. Ostatecznym celem kościoła (AEMINPU), realizowanym za pośrednictwem FREPAP, jest ustanowienie w nieokreślonej przyszłości teokracji. „Izraelici” twierdzą, że w pewnym momencie nadejdzie ekonomiczny, społeczny, klimatyczny i polityczny kryzys, który spustoszy Peru i cały świat, a wtedy naród sam zwróci się do nich o przejęcie kontroli nad państwem [Sierra 2020].Kampania wyborcza FREPAP łączyła wykorzystywanie mediów społecznościowych w intenecie (Facebook) z klasycznymi, ale już trochę zapomnianymi metodami, takimi jak przejazdy karawan samochodów ozdobionych banerami i prostymi symbolami, kojarzącymi się z chrześcijaństwem i rolnictwem. W debatach kandydaci FREPAP podzielali niechęć większości obywateli do rozwiązanego Kongresu, postulowali zniesienie immunitetu parlamentarzystów, wprowadzenie możliwości ich odwoływania oraz zniesienie obligatoryjności głosowania. Komentatorzy podkreślali również skrajny konserwatyzm FREPAP w sferze społecznej, np. w odniesieniu do roli kobiet, równości płci i osób LGTB. Trzeba wspomnieć, że członkowie AEMINPU na co dzień noszą tuniki, mężczyźni nie golą bród i nie ścinają włosów, kobiety mają chusty na głowie, zatem nietrudno odróżnić ich od pozostałych Peruwiańczyków - tak też prezentowali się podczas kampanii wyborczej. Relatywny sukces FREPAP (15 miejsc w Kongresie) tłumaczy się przede wszystkim antysystemowym przekazem wyborczym partii oraz odrzuceniem partii tradycyjnych przez większość Peruwiańczyków [Barrenechea Arango 2020]. Jest także rezultatem niedostatków kultury politycznej i słabości peruwiańskiego systemu partyjnego, które nie sprzyjają umacnianiu więzi między wyborcami i partiami politycznymi, a często promują tak zwanych outsiderów. Jak widać, nie tylko o proweniencji populistycznej, wszak FREPAP jest partią specyficzną, właściwe nawiązującą do tradycji partii ideologicznych poprzez silny związek z mesjanistycznym przekazem religijnym. Trudno jednak uznać, że wyborcy spoza AEMINPU głosowali na FRAPAP ze względu na uczucia religijne. Głównym czynnikiem w tym wglądzie było rozczarowanie wobec dotychczasowej klasy politycznej i tradycyjnej oferty wyborczej. Głosowanie na FREPAP było wyrazem odrzucenia establishmentu, pogrążonego w korupcji i nieustających niesnaskach między legislatywą i egzekutywą (bez względu na to jaki akurat podmiot w nich dominuje). Przedstawiciele FEPAP zarzekali się po wyborach, że partia nie będzie wchodziła w żadne sojusze parlamentarne i pozostanie niezależna politycznie – pragmatyka peruwiańskiego życia politycznego nie ułatwi im tego zadania i czas pokaże czy tak będzie rzeczywiście w przyszłości.Zarówno FFEPAP, jak i UPP, czyli nowe partie w parlamencie wyłonionym w 2020 r., zaliczane są do ugrupowań najbardziej antysystemowych i antyestablishmentowych. Jednakże do wyborów FREPAP nie szedł z radykalnym programem społecznym i politycznym, brakowało też akcentów religijnych, bezpośrednio nawiązujących choćby do millenaryzmu. Postulowano eliminację obligatoryjności głosowania, możliwość odwoływania i rezygnacji parlamentarzystów, eliminację immunitetu Kongresmanów, wybór członków Trybunału Konstytucyjnego na drodze konkursu publicznego, skrócenie czasu pracy bez obniżki wynagrodzenia, wprowadzenie lekcji etyki do szkół; podkreślano także znaczenia rolnictwa dla gospodarki kraju i rodziny w społeczeństwie [Bazo Reisman 2020]. Ze względu na niewielką ilość mandatów (łącznie 28 na 130) FREPAP i UPP raczej nie będą miały wystarczającej zdolności politycznej do nadania tonu debacie politycznej. Nowy Kongres, którego kadencja kończy się już w połowie 2021 r., będzie jednak niezwykle zróżnicowany i zfragmentaryzowany. Niewątpliwie aktorzy peruwiańskiej sceny politycznej będą się starać wykorzystać ten okres na pozyskanie potencjalnych wyborców w zbliżających się wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Rodzi się pytanie, na które trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć: czy w postpandemicznej sytuacji, z którą musi się zmierzyć również Peru, mesjanistyczno-millenarystyczny przekaz Rolniczego Frontu Ludowego Peru (FREPAP) nie zyska jeszcze więcej zwolenników?

`